"Pierwiastki czterech żywiołów są fundamentem całego świata. Dzięki ich harmonii we wszechświecie panuje równowaga. Jeśli cokolwiek zakłóci porządek tych czterech elementów, spowoduje to niebezpieczne zmiany nie tylko w świecie Bogów, ale także śmiertelników. Dlatego w każdym z żywiołów wybrano strażników, którzy do końca swojego życia strzegą nierozerwalnej harmonii między ogniem, wodą, powietrzem i ziemią."
Narodziny Magii Żywiołów
Ogień
Gdyby Apokalipsa wiedział, że jego relacja z synem, a raczej jej brak wpłynie w sposób, który wywróci cały świat i harmonię do góry nogami, zmieniłby swój stosunek do Nocto. Pierworodnego syna, który ze wszystkich sił, gdy tylko zaczął mówić, a potem chodzić, chciał zostać zauważonym przez ojca.
Wyciągał rączki, wołał ojca, ale ten pozostawał niewzruszony. Apokalipsa traktował Nocto jak mniej istotny element swojego planu. Duma Prabóstwa nie pozwalała mu na okazywanie emocji względem potomka. Uważał bowiem, że tym powinna zajmować się Solara.
–”Ugh….”–Apokalipsa zabrał dłoń z brzegu łóżeczka, kiedy Nocto próbował, z uśmiechem na twarzy złapać go za palce.–”Jak mogłem spłodzić coś takiego?”
–”Kochanie…”– Solara położyła dłoń na plecach męża. –”...on potrzebuje naszej miłości.”–zaczęła z troską w głosie, zarówno o ukochanego jak i syna.–”Zrodził się z naszego szczerego uczucia, jeśli nie potrafisz go zaakceptować, odrzucasz, nie akceptujesz i odrzucasz również i mnie. Swoją żoną, moje uczucie do ciebie.”– serce ją bolało, gdy wypowiadała te słowa, kierowane do męża.–”Zamiast się od niego odwracać, powinniśmy razem dać mu to, czego potrzebuje, aby mógł rosnąć i rozwijać się. Naszą rolą jest trwać przy nim i wspierać go w tej podróży, a nie potępiać za to, kim jest.”–wskazała dłonią na Nocto, który na widok ojca uśmiechał się i wkładał palce do buzi.–”Każde dziecko, nawet niemowlę, jest odbiciem naszych działań, ale ma także swoją własną drogę, którą dopiero zaczyna odkrywać. Oh?“–Solara zabrała dłoń, w jaką została uderzona, gdy próbowała dotknąć ramienia męża.
–”Moim zadaniem, jako Stwórcy jest dbanie o porządek we wszechświecie, tworzeniu prawa, do którego wszyscy mają się dostosować.”– swoim Berłem Mocy wskazał na nieboskłon, za którym widać było niezliczone światy.–”Nawet mój syn…”–te słowa wypowiedział z czymś w rodzaju odrazą.–”Nie przeszkodzi mi w moim zadaniu.”– tu wskazał na Nocto.–”Więc sama się nim zajmij, wszak, czyż nie taka jest rola matki, moja droga żono?”–Apokalipsa odwrócił się i skierował kroki do wyjścia z komnaty swojego syna.
Pozostawił Solarę samą, która czuła narastający ból w sercu. Pierwiastek Ciszy oraz Pradawna Energia, żywo zaczęły reagować na tego typu zawirowania Boskiej Mocy. Jednak nie tylko te dwa elementy, żywo reagowały na zachowanie Prabóstw. Zylaris, Mroczne Bóstwo, zrodzone z Pierwiastka Ciszy, które kiedyś, wiernie stało u boku Stwórców jako najwybitniejszy znawca Korozji. Niestety zazdrość innych Bogów i Bogiń była tak duża, że kiedy Zylaris został napadnięty i wepchnięty do Czeluści Ciszy, Apokalipsa nic z tym nie zrobił. Prabóstwo uznało, że mędrzec sam był sobie winien, gdyż nie powinien, aż tak bardzo zbliżać się do Pierwiastka Ciszy. Gdyby posłuchał tego, co zostało mu powiedziane, nie zostałby uznany za zagrożenie, jakie chciano wyeliminować. W ramach zemsty Zylaris podniósł bunt przeciwko Apokalipsie. Niestety, brak umiejętnej kontroli nad nowo zdobytymi mocami, doprowadził do jego porażki. Został skazany na wieczne potępienie i magiczne lochy znajdujące się pod Pałacem Apokalipsy.
Mędrcowi nie pozostało nic innego, jak z więzienia zgłębiać tajniki nowych umiejętności. Te jednak były tak wyczerpujące, że Zylaris zapadł w magiczną śpiączkę, która trwała wiele enonów. A właściwie do czasu narodzin Nocto – energia miłości między dwojgiem Prabóstwa była tak silna, że Pradawna Energia z Pierwiastkiem Ciszy eksplodowały potężną falą, jaka rozeszła się po całym wszechświecie. I to również ona, miała znaczący wpływ na przepływ wibracji magicznej w Iskrach Dusz i zaczęła stanowić decydujący element o tym, jaką magią będzie się mogła parać dana Istota.
Zbudzony Zylaris, musiał przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, w której jego istnienie zostało zapomniane, a świat, jaki znał, zmienił się nie do poznania. Z początku, skołowany, nierozumiejący co się dzieje, badał wszystko, co nowe, do momentu, póki nie zdał sobie sprawy, ile czasu trwał w magicznej śpiączce. Ta, nie dość, że pozwoliła mu zachować młodość, to wszystko, czego doświadczył podczas jej trwania, przeniosło się na rzeczywistość. Nauka magii Pierwiastka Ciszy podczas snu nie była tylko wytworem jego wyobraźni. I chociaż potrafił tak wiele zrozumieć, nadal miał przed sobą mnóstwo tajemnic do odkrycia.
Z chwilą, gdy zorientował się, co działo się między Apokalipsą a Solarą, na jego twarzy wykwitł chytry uśmiech. Los postawił mu na drodze możliwość zemsty na tym, który zostawił go na pastwę losu.
–”A więc to tak, drogi Apokalipso…”–poruszył dłonią, aby przybliżyć obraz w swej mrocznej kuli.–”...narodził ci się syn…”–przyglądał się, toczącej chwilę temu rozmowie, między Apokalipsą a Solarą.–”...syn, którego nie chcesz, którego odtrącasz, tak jak mnie kiedyś…”–poruszył dwoma palcami, aby lepiej przyjrzeć się licu dziecka.–”To urocze stworzenie, będzie narzędziem twojej zguby…”–Zylaris po krótkiej chwili zaczął się śmiać.
Solara, która stała przy łóżku dziecka, mogła przysiąść, że słyszała czyjś śmiech. Potarła dłońmi ramiona, czując dziwny chłód przechodzący przez całe jej ciało.
Lata mijały, a Nocto czuł, że jest coraz bardziej odpychany przez ojca. Miał wrażenie, że nie jest dość dobry, by iść obok niego i ciągle oglądał jego plecy. Dobrze, że chociaż matkę miał blisko siebie. Bo to w jej ramionach odnajdywał ukojenie, nawet będąc już dorosłym mężczyzną.
–”Mamo…”–zaczął nagle, skrywając się w bezpiecznych ramionach Solary.–”...dlaczego tata, tak mnie nienawidzi? Co ja mu takiego zrobiłem?”
–”Kochanie, tata cię nie nienawidzi.”–zaczęła Bogini, gładząc plecy syna.–”Twój ojciec cię bardzo kocha, ale nie potrafi tego okazać należycie.”
–”Mamo, ale jeśli mnie kocha, to przecież by mi o tym powiedział, prawda?”–Nocto ciążyło to, że nie potrafi zyskać akceptacji ojca, na jakiej tak bardzo mu zależało.
Solara nie była w stanie odpowiedzieć synowi na to pytanie. Starała się, jak mogła, aby Nocto nie zaczął nienawidzić ojca, ale nie było to wcale takie proste, bo jej mąż w ogóle nie pomagał swoim zachowaniem.
I właśnie, przez podejście Apokalipsy do syna, Zylaris zamierzał podejść młodego Boga, gdy tylko nadarzy się okazja. Ta oczywiście pojawiła się szybciej, niż przypuszczał.
–”Nienawidzę cię!”–Nocto krzyknął do ojca.–”Ciągle tylko mnie krytykujesz, obrażasz i powtarzasz, że jestem dla ciebie niewystarczający!”–chłopak wyrzucał z siebie wszystko to, co leżało mu na sercu, po którego macki wyciągał Pierwiastek Ciszy.–”Czy ty mnie kiedykolwiek kochałeś?”
Apokalipsa stał niewzruszony, patrząc na syna z wysokiego tronu.
–”Nie powinieneś się nigdy urodzić.”–odezwało się nagle Prabóstwo.–”Jesteś tylko mało istotnym, zbędnym elementem mojego planu.”–po tych słowach, Nocto poczuł się jak niepotrzebny przedmiot.
Śmieć, którego najłatwiej wyrzucić. Na to czekał Zylaris. Jeden ruch ręką, jedno zaklęcie, pozwalające Korozji uderzyć wprost w zranione serce. Ciemność przeszyła serce oraz Iskrę Duszy Nocto, gnieździć się w niej, aby powoli rozwijać się i karmić gniewem oraz nienawiścią kierowaną do ojca.
Solara była tak wściekła na męża, że pierwszy raz w życiu pozwoliła sobie na podniesienie na niego ręki. Pierwiastek Ciszy żywo zareagował na złość Prabogini, ale nie zagościł w jej sercu. Płomień miłości do męża był tak silny, że Pradawna Energia zablokowała jego działanie, mieszając się z nim. Bogini poczuła silne kłucie w sercu. Dyskomfort był tak silny, że kobieta prawie straciła przytomność. Poczuła, jak coś rozpala ją od środka, jak pożera niczym żywy ogień. Jej oczy i włosy zapłonęły, a ona była pełna gniewu i nienawiści do męża, ale jednocześnie cierpiała z bólu. Nie mogąc znieść widoku Apokalipsy, uciekła do swojej komnaty, aby odciąć się od niego. Na drzwi nałożyła pieczęć, którą tylko ona mogła zdjąć.
Apokalipsa, nadal zbytnio nie wzruszony, usadowił się wygodniej na tronie. W jego mniemaniu jego żona była sama sobie winna i musiała z problemem, jaki ją dopadł poradzić sobie bez niego.
Ziemia
Prabóstwo miał już powoli dość zachowania żony, która po zniknięciu Nocto zaczęła coraz bardziej oddalać się od niego. Pieczęć, którą nałożyła na swoją komnatę, była nie do zdarcia i nawet on, wszechpotężny Prabóg nie mógł jej złamać. Zauważył jednak, że bariera stworzona przez żonę, zaczynała się zmieniać. Coraz bardziej przypominała grubą formację skalną, która układała się w coraz to bardziej finezyjne kształty. Apokalipsa, mógł przysiąść, że przypominały pasma górskie spotykane na niektórych planetach, jakie powołał do życia. Zaczął się zastanawiać, czy mają ze sobą jakiś związek? Jakby nie patrzeć od wybuchu gniewu Solary, we wszechświecie w tym Krainie Bogów zaczęły się dziać przedziwne rzeczy. Temperatura rosła do niekiedy nieznośnych temperatur, by na wieczór, gdy Prabogini zapadała w sen opadać drastycznie w dół. Teraz, z kolei ziemia zaczynała drżeć, tworzyć przedziwne pasma górskie, wystające, twarde kolce, jakie to z łatwością był w stanie nawet jemu wyrządzić krzywdę. O czym Apokalipsa przekonał się dość boleśnie pewnego, pamiętnego ranka.
–”Długo zamierzasz tkwic w tym odosobnieniu?”–zapytał, stając przy drzwiach prowadzących do komnaty ukochanej kobiety.–”Musisz pogodzić się z tym, że twój syn cię opuścił i nie wróci do ciebie.”
–”Odejdź…”–wyszeptała do poduszki Prabogini.–”Odejdź i nie zbliżaj się do mnie…”
–”Jesteś moją żoną, królową i masz obowiązek trwać przy moim boku, nieważne co się dookoła dzieje.”
–”Odejdź!”–Solara podniosła się z łóżka, aby krzyknąć do męża stojącego za drzwiami.–”To przez ciebie nas syn mnie opuścił!”–jej gniew był tak potężny, że bariera, jaką stworzyła, zaczęła drżeć i twardnieć jeszcze bardziej.–”Odejdź i nigdy nie wracaj!”-to wtedy, pierwszy raz magia ziemi, w rękach Prabogini pokazała swoją moc.
Ostre, kamienne kolce wybiły z bariery, raniąc Apokalipsę, przebijając go na wylot. Zylaris, który obserwował upadek małżeństwa swojego wroga, głaskał śpiącego z głową na jego kolanach Nocto. Cieszył się, że to, co Apokalipsa budował przez lata rozpadało się jak domek z kart.
Wiatr i Woda
–”Chcę się zobaczyć z matką, Mistrzu.”–Nocto stał naprzeciwko Zylarisa.
–”Aż tak bardzo, chcesz zobaczyć?”-mędrzec spojrzał ukradkiem na chłopaka.
–”Tak.”–młody Bóg postawił sprawę jasno.–”Czuję, że dzieje się z nią coś złego.”–mówił dalej.–”Boje się, że ojciec coś mógł jej zrobić…”– Nocto przygryzł dolną wargę.–”...jej energia…moc słabnie…nie rozumiem dlaczego…”–zacisnął mocniej dłonie w pięści.
–”Rozumiem.”–Zylaris czuł, że wypuszczenie chłopaka do matki, bardzo się opłaci, więc po krótkiej chwili Nocto uzyskał od niego zgodę na opuszczenie swojego mistrza.– “Możesz udać się do matki, sprawdzić, czy nic jej nie grozi.”- mężczyzna odwrócił się do młodego Boga.–”Twój ojciec do niebezpieczna istota, jeśli twoja matka poczuje się zagrożona, przyprowadź ją do mnie, Nocto, mój drogi uczniu. Nie pozwolimy, aby spotkał ją taki los jak mój.”
–”Dziękuję, mistrzu.”–Bóg pokłonił się temu starszemu.–”Tak. Nie pozwolę ojcu skrzywdzić mojej matki.”–Nocto był w bojowym nastroju.–”Nie pozwolę, by spotkał ją taki los jak ciebie.”–młodzian spuścił głowę w dół.–”Nie rozumiem, jak on mógł zostawić cię na pastwę innych Bogów i Bogiń…przecież, do diaska powinien cię chronić!”
–”Nie przejmuj się mną, drogi chłopcze. Zajmij się swoją matką.”–dodał Zylaris.
–”Nie, mistrzu! Pomogłeś mi stanąć na nogi, ujarzmić moją naturę i pokazałeś, dlaczego przez tyle czasu, nie mogłem parać się żadną magią.”–Nocto podniósł głowę i z butnym spojrzeniem wpatrywał się w mędrca.–”Dlatego znajdę sposób, aby cię uwolnić z tego więzienia, mistrzu.”–na te słowa czekał Zylaris.
–”Och, nie musisz chłopcze.”–mędrzec powrócił do patrzenia na ciemność, którą miał przed sobą.–”Dla mnie, najważniejsze jest to, żebyś skupił się na rozwoju i ochronie ukochanej matki.”
–”Ja to mistrzu rozumiem, ale nie mogę cię zostawić samemu sobie, w tym okropnym miejscu! “–zawołał Nocto, stawiając na swoim.–”Pozwól mi, proszę znaleźć sposób na uwolnienie cię! Proszę!”
–”Skoro prosisz…”–Zylaris odwrócił się do swojego ucznia.–”...dobrze, wyrażam zgodę, abyś znalazł sposób na uwolnienie mnie z tego więzienia, chociaż jestem pewien, że już go znasz…”
Po tej rozmowie Nocto udał się do Pałacu ojca. Poczekał jednak, aż tego nie będzie w pobliżu. Poszukiwał matki, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Gdy dotarł do jej komnaty, był przerażony. Zaczął walić pięściami w mur, jaki dostrzegł na drzwiach.
–”Mamo! Mamo!”–Nocto próbował dostać się do środka, ale bariera jak stała tak stała niewzruszona.–”Mamo jesteś tam?! Mamo!”
–”Nocto?”–Solara nie była pewna, czy dobrze słyszała, że głos należał do jej syna.–”Nocto, czy to ty, mój drogi synu?”–pozwoliła sobie na wyjście z łóżka, będąc skąpaną we łzach.
Podeszła do bariery dotnęła ją dłońmi.
–”Mamo! To ja! Mamo! Wpuść mnie! Proszę! Mamo!”
–”Nocto, mój synu…wróciłeś do mnie…”–gdy Prabogini wypowiedziała te słowa, bariera rozsypała się, a Nocto mógł raz jeszcze wpaść w ramiona matki.
–”Mamo…tak się o ciebie bałem…mamo…mamusiu moja kochana…”–Nocto nie chciał puszczać matki, ale czuł, że jest coś innego w jej osobie.
Odsunął się więc od matki i ujrzał, jak bardzo zmieniła się od ich ostatniego spotkania przed laty.
–”Mamo!”–Nocto wpadł w panikę.–”Mamo czy to tata ci to zrobił?!”
Solara nic nie powiedziała, tylko spuściła głowę zawstydzona stanem, w jakim zastał ją jej syn.
–”Zabiję drania…zabiję..”-Pierwiastek Ciszy coraz bardziej pożerał Iskrę Duszy Nocto, kierując ją w stronę zła.
–”Solara!”–obydwoje usłyszeli głos Apokalipsy.–”Natychmiast odsuń się od niego!”
Ten, tym teraz był dla ojca. Kimś, kto nawet nie posiada imienia…
–”Nie.”–Solara zasłoniła Nocto swoją osobą.–”Tym razem nie porzucę mojego syna!”-gdy zawołała do męża, po raz pierwszy, magia wiatru została powołana do życia.
Potężna siła powietrza uderzyła i odepchnęła Apokalipsę w tył. Moc podmuchu była tak potężna, że Prabóstwo przebiło ścianę, jaką miał za plecami, przez co znalazł się na zewnątrz.
Był tak wciekły na żonę, która zamierzała walczyć o syna nawet z własnym mężem. Dlatego, nie pozostało mu nic innego jak stanąć do boju z Solarą. Pojedynek, między dwójką Prabóstw zatrząsł całym wszechświatem, a więzienie Zylarysa powoli zaczynało ustępować.
–”Tak, jeszcze trochę, mój drogi Nocto…jeszcze trochę, a będę wolny!”–pstryknął palcem w jeden z prętów, który powoli zaczął się kruszyć.
–”Mamo!”–Nocto wybiegł za matką, przerażony całą tą sytuacją.
Nie wiedział, co powinien zrobić. Z jednej strony, chciał włączyć się do walki, ale wiedział, że nie miał szans. Z drugiej zaś, chciał stać i patrzeć, jak ojciec, który go tyle czasu odpychał, walczy z ukochaną osobą. Jednak Nocto poczuł się źle, z tym że przez niego rodzice stanęli naprzeciwko siebie.
–”Nocto…”–mędrzec odezwał się w głowie młodego Boga.–”To, co się dzieje to nie twoja wina. To wina twojego ojca, który nie potrafił należycie zadbać zarówno o ciebie, jak i twoją matkę.”–podjudzał Nocto, czując, że jeszcze trochę, a ten przejdzie na jego stronę.–”To on jest wszystkiemu winien, nie ty. Pamiętasz, jak cię porzucił, z chwilą gdy się urodziłeś?”
–”Ugh…ale moja mama…”–Nocto złapał się za głowę, czując, jak Korozja wdziera się w jego umysł.
Jak pokazuje te wszystkie negatywne obrazy z jego dzieciństwa, podsycając tylko gniew kierowany w stronę ojca.
–”Nocto, uważaj!”– na krzyk matki, Nocto podniósł wzrok, ale było za późno.
Odbite przez Apokalipsę zaklęcie pod postacią złotej kuli uderzyło w młodego Boga. Przeszywający ból przeszedł całe jego ciało, a nieludzki krzyk rozniósł się po całym wszechświecie. Nocto padł nieprzytomny na podłoże. Wyglądało tak, jakby własny ojciec zabrał mu to, co było dla niego najcenniejsze.
–”Nie…”–Solara wylądowała na ziemi, tuż obok, jak przypuszczała martwego syna.–”Nocto, moje dziecko..."–delikatnie dotknęła policzka, które ozdobił czerwony trójkąt opadający w dół.–”Nocto…”–zacisnęła mocno powieki, a potem odwróciła głowę w stronę Apokalipsy.–”Zabiłeś naszego syna!”–zawołała, a w jej głosie było pełno bólu i smutku.
Kiedy tylko wzięła Nocto w ramiona i przytuliła, na do tej pory piękny nieboskłon otuliły szare chmury. To z nich spadł siarczysty deszcz, niszcząc każdą delikatną roślinę, jaka znajdowała się w ogrodzie. Krople, były w stanie uszkodzić ciało Apokalipsy, który nie rozumiał, co się właśnie działo.
To była magia wody, która zamanifestowała po raz pierwszy, kiedy to serce matki cierpiało tak bardzo.
–”Coś ty zrobił najlepszego?!”–Solara tuliła syna w ramionach, ale tylko przez krótką chwilę.
Nagle jego ciało zaczęło się unosić, by wyrwało z czułych objęć matki.
– „Ostrzegałem cię, Apokalipso! Ostrzegałem cię, że nadejdzie dzień mojej zemsty!” – głos Zylarisa brzmiał jak echa dawno zapomnianych nieszczęść, pełen gniewu i rozgoryczenia.– „Odebrałeś mi wszystko, co kocham, więc teraz ja zrobiłem to samo!” – kontynuował, jego ton był nasycony bezlitosnym triumfem, dociskając Nocto, który ledwie widoczne, drgnął w na jego rękach.– „Twoja duma, honor, rodzina… ich już nie ma, Apokalipso. Wszystko, co kiedykolwiek było dla ciebie ważne, zniknęło w przepaści, którą sam stworzyłeś.”-drżał cały, z tego gniewu, kierowanego do byłego towarzysza.– „Twój syn, Nocto, którego porzuciłeś tak, jak mnie, teraz należy do mnie! Jego ciało, jego dusza, jego umysł – wszystko jest moje!” – wykrzykiwał, a w jego oczach błysnęły żarliwe płomienie zemsty.
W chwilę później Zylaris stworzył magiczny portal, w którego ciemności zniknął wraz z Nocto. Zostawił Apokalipsę z poczuciem całkowitej klęski i przegranej za sobą. I dopiero teraz dotarło, do Prabóstwa, co takiego uczynił, odrzucając syna, a także swoją żonę. Zrozumiał, że popełnił straszliwy błąd, za który za kilka dekad zapłacą wszyscy mieszkańcy wszechświata.
Komnaty Żywiołów
Po traumatycznych wydarzeniach, jakie za skutkowały narodzinami magi żywiołów, Apokalipsa i Solara postanowili lepiej się jej przyjrzeć. Chcieli zrozumieć powód jej narodzin, a także jak potężna była. Szybko dotarło do nich, że żywioły, które pojawiły się na świecie, zaczęły wpływać, znacząco na harmonię, jaką stworzyli z Solarą. Proszą o pomoc innych Bogów i Boginie, aby pomogli ujarzmić ten przedziwny fenomen., więc rozpoczynają się wieloletnie badania nad magią żywiołów. W międzyczasie Apokalipsa próbuje naprawić zniszczone relacje z żoną. Ale nie jest to wcale takie proste, jak mu się wydawało. Łatwiej coś zniszczyć niż odbudować.
Ares, Ozyrys, Amaterasu, Nahui Ehecat oraz Chronos zaczynają rozumieć, z czym mają styczność — każdy z elementów reprezentuje emocje, jakimi kierowała się Solara: ogień — gniew, woda — smutek, powietrze — troskę, zaś ziemia — upór. Dostrzegli również, że wraz z pojawieniem się tych czterech elementów pojawiło się coś jeszcze. Nowy pierwiastek, który nazwali czasem.
Czas zrodził się jako rezultat dynamicznej równowagi i interakcji między żywiołami. Gniew Solary, uosobiony przez ogień, zapoczątkował nieustanny ruch, niezmiernie szybki i nieprzewidywalny. Smutek, reprezentowany przez wodę, płynął nieubłaganie, nie zatrzymując się na swojej drodze. Troska, symbolizowana przez powietrze, przemieszczała się bez ustanku, nieustannie zmieniając formę i kierunek. Upór, odzwierciedlony w ziemi, trwał niezmiennie, zachowując stałość i wytrwałość.
Z tych interakcji, które nigdy nie zatrzymywały się, nieustannie przepływając i oddziałując na siebie nawzajem, narodził się czas. Czas stał się strażnikiem tych zmian, nieustannie monitorując ich ruch i transformacje. Każda emocja, każda siła żywiołów tworzyła fundamenty dla tego nowego elementu. W ten sposób czas stał się naturalnym skutkiem ich istnienia, odzwierciedlając ich cykle i wieczną zmianę. Wtedy też narodził się Chronos, zwany niekiedy Eterem. Strażnik Czasu, nadchodzących zmian, który wraz z Nornami miał pilnować jego przepływ przez przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Chcąc zatrzymać w ryzach te siły, Apokalipsa stworzył w swoim pałacu specjalną komnatę. Zaklął je w pięciu Kryształach, które nazwał Pyroscor, Aquamor, Terrasor, Zephyrion i Chronoris. Dzięki temu ich moc stała się bardziej stabilna i mniej agresywna. Strażnikami tych mocy w Boskim Pałacu zostali Bogowie i Boginie, którzy najlepiej opanowali zjednoczenie z każdym z żywiołów. Stały się ich domeną, a oni otrzymali tytuł dożywotniego opiekuna danego żywiołu.
- Pyroscor — kryształ ognia, powierzono Aresowi, bogu wojny, którego płomienny temperament i nieskończona odwaga najlepiej odzwierciedlały moc tego żywiołu.
- Aquamor — kryształ wody, został oddany Amaterasu, bogini słońca, której łagodność i troska nadawały wody życia i uzdrowienia.
- Terrasor — kryształ ziemi, trafił do Ozyrysa, boga podziemi i płodności, który swoją nieugiętością i stałością symbolizował upór ziemi.
- Zephyrion — kryształ powietrza, został powierzony Nahui Ehecatowi, bogu wiatru, którego delikatność i wszechobecność wiatru odzwierciedlały troskę i równowagę.
- Chronoris — kryształ czasu, powierzono Chronosowi, bogu czasu, którego głębokie zrozumienie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości kontrolowało przepływ czasu.
Zaklęcie, które miało na celu pokorną magię żywiołów w kamieniach, wpłynęło na cały boski świat, przynosząc harmonię i równowagę. Jednakże, aby zachować tę równowagę również w świecie śmiertelnych, konieczne było stworzenie na każdej planecie podobnych Kryształów, połączonych z tymi głównymi w pałacu Apokalipsy.
Te nowe Kryształy, choć mniejsze, czerpały swoją moc z Pyroscor, Aquamor, Terrasor, Zephyrion i Chronoris, rozprzestrzeniając magiczne energie na wszystkie istoty żywe, zarówno rasy, zwierzęta, jak i roślinność. Magia żywiołów przeniknęła do DNA każdej formy życia, stając się fundamentem ich istnienia. To dzięki niej pierwsze stworzone zwierzęta były magiczne, a życie na każdej planecie mogło się rozwijać. Bez tej magicznej esencji, życie nie mogłoby istnieć.
Dlatego na każdej z planet, również powołano Strażników Kryształów. Wybierano najznamienitsze, godne dochowania tego sekretu rody. Na Ziemi, takowym został ród Kerganton. Jednak, z bliżej nieokreślonego powodu zaczęli zanikać z kart historii około pięciu lat temu. Przekazywane od słowa do słowa informacje opowiadają, że jeden z przedstawicieli rodu obrócił się przeciwko swojej rodzinie i odebrał życie swojemu synowi oraz synowej, a dzieci trafił do wiecznej niewoli. Na szczęście, druga część opowieści nie do końca była zgodna z prawdą. Potomkowie Kergantonów odzyskali wolność i przez kilka lat nie byli świadomi swojego pochodzenia. Rodzice bowiem, zadbali o to, aby ich dzieci nie zdawały sobie sprawy, kim naprawdę byli.
Tajemnica ujrzała światło dzienne, kiedy Pride postanowił zaatakować Tobiasa, miejscowego barda. Chciał odebrać mu jego Iskrę Duszy, ale dwaj pełniący wtedy służbę, Havnouxihr Rycerz Zodiaku Smoka oraz Avenath Rycerz Zodiaku Obserwatora, pokrzyżowali mu plany. Tobias, przebywając kolejny dzień w siedzibie swoich wybawców, został wezwany przez Ziemskie Kryształy Żywiołów, aby zaczął wypełniać swoje powołanie. Alune, przebywająca w pod opieką wampira Marcusa Takato, również otrzymała wezwanie.
Podstawowa Harmonia
Pierwiastki czterech żywiołów zapewniają równowagę we wszechświecie. Harmonia między ogniem, wodą, powietrzem i ziemią jest kluczowa, a jej zakłócenie może wywołać niebezpieczne zmiany zarówno w świecie Bogów, jak i śmiertelników. Strażnicy każdego żywiołu dbają o tę równowagę do końca swojego życia.
Z połączenia żywiołów powstaje możliwość panowania nad czasem, który jest uznawany za piąty żywioł. Czas napędza wszystko inne, popychając żywioły do działania.
Rozszczepienie duszy nie wpływa na to, z jakim pierwiastkiem magicznym ktoś się narodzi. Przywoływacze, szamani czy medium mogą posiadać jeden lub więcej pierwiastków, ale tylko jeden będzie aktywny.
Magia Ognia uchodzi za najniebezpieczniejszą. Symbolizuje gniew, nienawiść, siłę, ale także miłość. Kontrola nad ogniem wymaga czasu i praktyki. Pochodną magii ognia jest magia światła, która pozwala kontrolować pierwiastki światła docierające do Ziemi, choć w ograniczonym stopniu.
Osoby urodzone z pierwiastkiem ognia są pewne siebie, energiczne, uwielbiają ryzyko i mają płomienny temperament. Są dynamiczne i pełne życia, ale muszą nauczyć się kontrolować swoje emocje, aby nie sprowadzić krzywdy na siebie i otoczenie. Ogień słabnie w deszczu i pod wodą, jednak aquaticanie, którzy mogą używać magii ognia pod wodą dzięki swojej rasowej zdolności, są wyjątkiem.
Pochodną magii ognia jest światło.
Słabości: Woda, deszcz, ziemia, kamień. Ogień współgra z powietrzem, które podsyca płomienie.
Opiekun: Ares, Bóg Wojny, strażnik żywiołu ognia.
Magia Wody jest równie niebezpieczna co ogień, symbolizując smutek, żal, ale także życie. Moc magii wody rośnie wraz ze smutkiem i żalem. Osoby z tym pierwiastkiem są spokojne, ciche, ale potrafią być niszczycielskie w gniewie.
Istoty związane z wodą są głęboko refleksyjne, emocjonalne i empatyczne. Często przejawiają skłonność do melancholii i refleksji. Ich życie jest płynne i zmienne, podobnie jak woda, co sprawia, że są adaptacyjne, ale mogą również zmagać się z uczuciem braku stabilności. Są to istoty, które często odczuwają ból emocjonalny głębiej niż inne, ale ich zdolność do przejrzystości i spokoju w chwilach kryzysowych jest niezastąpiona. Ich naturalnym środowiskiem są wody – zarówno słodkie, jak i słone.
Pochodnymi magii wody są magia lodu (kontrola nad stanem stałym wody) i magia krwi (zakazana, pozwala kontrolować krew żywych istot).
Słabości: Magia roślinności i elektryczności. Woda jest neutralna wobec magii wiatru i metalu.
Opiekun: Ozyrys, Bóg Sędzia, strażnik żywiołu wody.
Magia Ziemi symbolizuje silną wolę, dumę, pychę, ale także wiarę w siebie i łączność z naturą. Jest łagodniejsza od innych żywiołów. Osoby parające się magią ziemi często kryją swoje prawdziwe oblicze, kochają przyrodę i są bardzo delikatne.
Istoty związane z ziemią są stabilne, niezłomne i niezwykle wytrwałe. Cechuje je silne poczucie obowiązku i determinacja, które pozwalają im na przetrwanie nawet w najtrudniejszych warunkach. Są praktyczne, a ich natura sprawia, że są bardziej odporne na zmiany i trudne emocje. Mogą być także nieco upartymi, co czasami prowadzi do konfliktów z innymi. Ich życie jest ściśle związane z ziemią i jej cyklami.
Pochodnymi są magia roślinności (kontrola roślin), magii kamienia (kontrola skał) oraz magii metalu (kontrola metali).
Słabości: Magia wody i ognia, w przypadku niektórych pochodnych. Magia roślinności osłabia magię ziemi, a magia metalu może pokonać magię kamienia.
Opiekun: Amaterasu, Bogini Rolnictwa, strażnik żywiołu ziemi.
Magia Powietrza symbolizuje przywiązanie, troskę, wyrzuty sumienia, opiekę i strach. Jest wszędzie i trzyma w ryzach pozostałe żywioły. Osoby z tym pierwiastkiem często zmieniają swoje poglądy i charakter.
Istoty związane z powietrzem są znane z ich zdolności do elastyczności i przewidywania. Troszczą się o innych, są opiekuńcze, ale często mają trudności z ugruntowaniem się i wyrażaniem swoich uczuć. Są to byty ulotne, szybko zmieniające swoje nastawienie i pragnące przestrzeni. Z ich natury wynika, że są bardzo intuicyjne, ale także mogą czuć się zagubione, gdy muszą zapanować nad swoimi emocjami. Powietrze symbolizuje ich potrzeby związane z ruchem i zmiennością.
Pochodnymi są elektryczność, dźwięk, ciemność i duch (kontrola cienia).
Słabości: Magia kamienia oraz elektryczności. Magia roślinności jest podatna na wiatr.
Opiekun: Nahui Ehecatl, Bóg Wiatru, strażnik żywiołu powietrza.
Magia Czasu zrodzona z czterech żywiołów, jest dostępna tylko dla Bogów i specjalnie przeszkolonych powierników Śmierci. Kontrola czasu jest ryzykowna i może prowadzić do poważnych konsekwencji. Chronos, Bóg Czasu, jest opiekunem tej magii.
Istoty związane z czasem są głęboko refleksyjne, rozumieją znaczenie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Są to byty, które często pełnią rolę doradczą, starając się zrozumieć zawirowania czasowe i skutki działań. Ich zdolność do analizy i przewidywania może sprawiać, że są postrzegane jako mądre i czasami melancholijne. Cechuje je zdolność do dostosowywania się do zmieniającego się czasu, ale także mogą mieć trudności z akceptacją zmian, które są nieuniknione.
Słabości: Nie dotyczy, ale czas nie ma klasycznych słabości i jest nadzorowany przez Chronosa. (niedostępna dla Graczy).