Realia[]
Nasza historia zaczyna się na kontynencie Trenoya, w państwie Aglar, w jego stolicy, Larnwick, gdzie sprawiedliwe rządy sprawuje burmistrz Margarret von Daher. Przybyszów miasto wita z otwartymi ramionami.
Klimat: Fantasy
Rok: 1000 P.A
Miejsce akcji: Zjednoczone Kryształowe Królestwo Ziemi, Kontynent Trenoya,Państwo Aglar, Miasto Larnwick
Waluta: Złoto, srebro, miedź
Język Urzędowy: angielski
Języki Pomocnicze: polski, litewski
Monarcha Państwa: Morton Craig z rodu Craig
Burmistrz Larwick: Margarret von Daher
Początek[]
Wszystko zaczęło się od jednego płatka śniegu, który przyniósł ze sobą największy kataklizm w dziejach Ziemi i Świata.
Gdyby mieszkańcy Ziemi byli bardziej otwarci na przekazy Starożytnych, możliwe, że nie doszłoby do Wielkiego Kataklizmu. Wszystko zaczęło się od ostrzeżenia Majów na rok 2012, dzień 21 grudnia. Wiele razy powtarzano, by pozostać czujnym. Usłuchali nieliczni. Złote koła na niebie mógł tamtego dnia ujrzeć każdy. Bez wyjątków. Wystarczyło otworzyć umysł.
Świat się zmienił. Na Ziemi wystąpiły liczne anomalie: drastyczne skoki temperatury, rzadkie zjawiska pogodowe, zamiana dnia z nocą. Pory roku straciły swój normalny charakter. Ziemianie zaczęli chorować. Przełom dotknął każdego. Nawet długowiecznych, którzy w ukryciu przetrwali stulecia. Mijały lata, a naukowcy dalej mydlili oczy, tłumacząc zmiany kryzysem klimatycznym. Mimo wszystko technologia rozwijała się dalej. Niestety, zapomniano o pierwotnej sile: magii, napędzającej świat. Przestano wierzyć, że bogowie istnieją. To, co nadprzyrodzone, wyparto z codziennego życia. Znaki sprzed sześćdziesięciu lat odeszły w niepamięć.
W tym czasie Świat Bogów ulegał zniszczeniu. Równowaga między żywiołami została zachwiana. Wszystko przez chciwość istot, zamieszkujących Ziemię i inne planety. Zabawa w Stwórcę zawsze źle się kończy. Dochodzenie, czym jest „Boska Cząstka”, miało konsekwencje. Podczas eksperymentów powstała obca cząstka magiczna, zaburzająca funkcjonowanie tych już istniejących. Nowy element zakłócił wkrótce całą sieć magiczną. Układ złożony z podstawowych, równoważących się mocy przestał działać. Dla sztucznego pierwiastka nie było przeciwieństwa. Bogowie próbowali je odnaleźć, ale bezskutecznie. Zaistniała poważna, uzasadniona obawa o przyszłość wszystkich światów. Obca cząstka rozniosła się jak wirus i powielała zaburzenie. Wszędzie tam, gdzie dotarła, czas zatrzymywał się. Nie było wschodów ani zachodów słońc, wiatru, pływów morskich. Istniała pustka, którą wywołali samolubni śmiertelni. Bóstwa sięgnęły po wyjście ostateczne.
Udały się do Morza Czasu, gdzie spoczywał prabóg, zrodzony z Kosmosem. Klucze do jego sarkofagu mieli wszyscy Bogowie Śmierci, z samą Śmiercią na czele: Anubis, Balor, Hades, Mictlantecuhtli, Mot oraz Tanatos. Siódemka nieśmiertelnych przebudziła tego, który powinien spać: Apokalipsę. Razem z Pierwszym, do życia przywrócono jego boską żonę, Solarę.
Wybudzony przedwcześnie, Apokalipsa pałał żądzą mordu. W szale chciał zniszczyć wszystko dookoła. Solara zdołała uspokoić męża, lecz tylko na chwilę. Gniew Przedwiecznego musiał znaleźć ujście. Bogowie bali się o swoje życie. Tylko Apokalipsa mógł im je odebrać. Ten jednak wściekłość kierował głównie na stworzenie, bawiące się w demiurgów. Choćby i chciały, bóstwa nie mogły już powstrzymać zagłady. Solara przekonała małżonka, by ocalił niewinnych. Wybranych z wszystkich światów uśpiono i zabrano do siedziby bogów. Mieli tam spać aż do całkowitego oczyszczenia się Świata. Kropla z Morza Czasu dała początek Chronosowi, zwanemu też Eterem. Z woli Prabóstw miał panować na czasem.
Apokalipsa zesłał na wszystkie światy mroźną zimę, która stopniowo wyludniła planety. Nastała Kosmiczna Epoka Lodowcowa. Solara z bólem patrzyła na cierpienia istot. Każda planeta wyglądała jak śnieżna kula, czysta i bez skazy. Po długim czasie martwoty Prabogini roztopiła lód. Uśpieni powrócili do domu, jednak za cenę bolesnej pamięci. Zostawiono im obrazy straty, śmierci i katastrofy. Mieli przestrzec następnych. Eter, Władca Czasu, okazał im litość. Gdy Praboscy zasnęli ponownie, wymazał Ocalonym najsmutniejszą część wspomnień: tę dotyczącą ukochanych osób.
Pod okiem Bogów rozwój Świata obrał inny kierunek. Magia wróciła i zastąpiła technologię. Każda z planet dostała boskiego opiekuna. Ci po dziś dzień czuwają, żeby nikt znów nie zechciał szukać kolejnej „Boskiej Cząstki”.
Przeszłość[]
Nie ma teraźniejszości bez przeszłości, tak powiadają filozofowie oraz wielcy mędrcy.
I tak, to prawda. Wszystko ma swój początek, coś z czego powstało. Można porównać wszystko z kwiatem. On też, aby mógł nacieszyć nasze oczy, musiał narodzić się z nasiona, które również ma swój początek. Jest to, coś w rodzaju koła, koła życia.
Tak samo, jest w przypadku Ziemi i tego, co się na niej pojawiło.
Świat, w którym przyszło teraz żyć, różni się bardzo od tego, jaki istniał kiedyś. Nie był on przesycony magią, gdyż wiele istot żyjących na planetach, nie była gotowa do pozyskania takiej wiedzy. Stąd, zaczął się rozwój technologiczny, nie tylko z wykorzystaniem pary, energii elektrycznej, wody, powietrza, ognia i innych dostępnych środków. W wielu miejscach, ukierunkowano tylko na jeden rodzaj rozwoju, w innych na wielu. Na tych, w których magia, jednak zagościła wykorzystano połączenie wszystkiego, na każdy możliwy sposób.
To pozwoliło cywilizacjom rozwijać się, tworząc niesamowite wynalazki, odkrycia, czy lepiej odkrywać świat, w jakim przyszło im żyć.
Nie można także zapomnieć o wierze. Wiara, od samego początku towarzyszyła mieszkańcom, nie tylko Błękitnej Planety, ale też innym obiekcie kosmicznym. Bogowie, którzy tchnęli swoje kreacje życie, zaglądali do nich i pomagali, ale zgodnie z Boskim Prawem. Niemniej, z czasem zaczynano coraz bardziej spychać Bogów i Boginie na bok, gdyż istoty uważały, że ci coraz mniej są im do przysłowiowego szczęścia potrzebni. Zwłaszcza, że cywilizacje zaczęły tworzyć rzeczy, które pozwalały im uważać się za bogów. Nie wiedzieli jednak, że to wszystko będzie miało wpływ w przyszłości.
Cywilizacje, z czasów przed Apokalipsy uchodzą za bardzo rozwinięte technologicznie. To, co wcześniej wydało się być tylko fikcją, zaczęło funkcjonować naprawdę. Elektronika była praktycznie wszędzie. Nie wyobrażano sobie bez niej życia. Zastąpiła, nawet monety oraz banknoty. Waluta stała się czymś w rodzaju wirtualnej gotówki, a nie zabrakło także takich środków płatności jak bitcoiny.
Na ulicach, czy w powietrzu, a nawet na wodzie, dało się dostrzec maszyny, które za pomocą elektryczności oraz digitalizacji, mogły osiągać tak szybkie prędkości, że niektóre podróży trwały ledwo dzień. Dodatkową opcją, wędrówki była teleportacja. Tym sposobem, w przeciągu kilkunastu minut, można było znaleźć się w miejscu, które nas interesowało.
Rozbudowana sieć Internetowa sięgała każdego miejsca, nawet tego mniej zamożnego. Pozwalało to, na bardzo szybką komunikację, a także zorientowanie się w sytuacji w każdym z krajów. Wszędzie, praktycznie w każdym z miast dostępne były ogromne wyświetlacze pozwalające przekazywać informacje, istotne dla mieszkańców.
Badania nad medycyną, rozwinęły się do tego stopnia, że wynaleziono leki, na praktycznie każdy rodzaj choroby. Nie tylko, dało się wyleczyć raka, czy inne nowotwory, ale zaawansowana fizyka, nawet chemia oraz cybernetyka zezwoliły na odwrócenie skutków chociażby paraliżu czy problemów po udarze mózgu. Nie było także problemu, z manipulacją kodem DNA, co pozwalało tworzyć, wręcz idealnych ludzi. Wiele istot, takich jak wampiry, znalazły w technologii sposób na lepsze pozyskiwanie krwi, niż tylko same polowania. Bez problemu też, razem z lykanami, czy khajitami roznosili pierwiastki mutujące inne rasy. To, pozwoliło im praktycznie, bez ingerencji tworzyć nowych członków rasowych.
Wiele innych ras, szukało wsparcia w rozwiniętej technologii. Ba, niektórzy mogli bez problemu korzystać z tak zwanych hologramów. Dawało im to możliwość wędrowania między mieszkańcami, bez większych obaw, że ich prawdziwa tożsamość zostanie odkryta.
Słowo pisane, mimo takiego skoku rozwojowego, nadal pozostało cennym źródłem. Podobnie jak i sztuka tradycyjna. Niemniej, było to coś bardzo rzadkiego, do tego stopnia, że parające się czymś takim istoty, były traktowane z ogromnym szacunkiem.
Przyroda zaś, mimo luksusów dla innych, bardzo ucierpiała. Wiele zwierząt czy roślin stała się po prostu historią. Można je było zobaczyć na starych nagraniach w sieci, czy muzeach. I jeśli ktoś miał możliwość je pamiętać uznawany był a szczęściarza. Niemniej, znalazły się osoby, które znalazły sposób na to, by roślinność czy zwierzęta, miały swoje miejsce. Jednak, każdy kto na nie patrzył był przesiąknięty smutkiem. Wszak, mniejsi bracia, wręcz rodzili się w niewoli, gdyż życie poza nią było niebezpieczne i praktycznie niemożliwe.
Stąd, mimo tego całego rozwoju, Dawny Świat uchodzi za coś, gdzie nie było miejsca na uczucia, a zwłaszcza na szacunek. Zwyczajnie, zaczęto zapominać, że to mieszkańcy planet należą do nich, nie na odwrót. Chcąc jednak udowodnić swoje racje, zaczęto szukać Cząstki Boga, która w założeniu pozwalała tworzyć wszystko. Tym bardziej, że miała być, paradoksalnie czymś o dowodziło braku istnienia Boga. Bowiem, na co komu jakiś Bóg, Bogini skoro wystarczyło posiąść pierwiastek, z którego, w teorii, miało powstać wszystko.
Nic więc dziwnego, że Bogowie przestali odwiedzać swoje twory. Zostali odrzuceni, niechciani. I skoro taka była wola tych wszystkich, zadecydowali, że nie ma sensu dalej w to ingerować. Wszak, nie ważne, co by zrobili, zawsze znalazłby się ktoś, kto podważyłby ich obecność. Stąd, trzymali się tylko niewielkich grup, których modlitwy i prośby wędrowały do umysłów i serc Bogów.
Chciwość, żądza panowania, czy samolubność sprowadziła zagładę na te wszystkie cywilizacje. Tylko nieliczni, w których, mimo tego, kim i jacy byli, sercach gdzieś mimo wszystko zagościły zapomniane wartości mogli przetrwać dzięki łasce Apokalipsy. I nie chcąc dopuścić do sytuacji, jaka miała wcześniej wymazano im częściowo pamięć, aby mieć pewność, że niektóre sytuacje nigdy więcej się nie powtórzą. Zachowali jednak wspomnienia, które pokazywały co stało się w momencie, kiedy odrzuca się najważniejsze wartości. Dzieci Starego Świata są przykładem tego, że nigdy nie wolno zapomnieć o tym, jakie jest nasze miejsce w tym całym magicznym kole życia.
Podsumowując to wszystko, może i cywilizacje miały wszystko, ale zapomniały przez to, iż zapomniały o najważniejszych rzeczach, zatracili się w tym wszystkim. I każdy, bez wyjątków odczuwał smutek oraz tęsknotę, nie rozumiejąc dlaczego tak się stało.